niedziela, 26 lipca 2015

“Pieniądze szczęścia nie dają”

Czym jest szczęście? Według Wikipedii  “Szczęście jest emocją, spowodowaną doświadczeniami ocenianymi przez podmiot jako pozytywne.” i dalej czytamy “(…) zadowolenie z życia połączone z pogodą ducha i optymizmem; ocena własnego życia jako udanego, wartościowego, sensownego.” Ilu z nas uważa się za szczęśliwych? Jakie są kryteria według których możemy nasze życie uznać za “udane, wartościowe i sensowne”? Obserwując dzisiejsze społeczeństwo dość szybko można dojść do wniosku, że szczęście jest bardzo ściśle połączone z “posiadaniem”. “Mieć” oznacza “być”. Od dziecka mamy wpajane do głowy, że konieczny nam jest “porządny” zawód, “dobrze” płatna praca, by spokojnie wiec szczęśliwie żyć. Ale czy to wystarczy? Czy pieniądze potrafią zapewnić poczucie bezpieczeństwa, dać radość? Czy “udane życie” można kupić? Wystarczy włączyć telewizor albo wyjść na ulice by zauważyć, że nasza codzienność jest zalana reklamami, które nas zapewniają, że “szczęście” można nabyć wszędzie i to często w bardzo promocyjnej cenie.. Zdezorientowani wirem informacji rzucamy się w szaleńczy wyścig za dobrobytem. Wytyczamy sobie cele: dom, samochód, wakacje za granica.. Porównujemy się z innymi, tymi którym powodzi się “lepiej” i już nam szczęście wymyka się spod kontroli. Czytamy gazety-brukowce, które drukują historie bogatych ludzi, zazdrościmy im, podziwiamy ich, cieszymy się gdy powinie im się noga…ale przede wszystkim marzymy być żyć ich życiem…albo chociaż mieć taki jak oni dom, samochód, pierścionek z brylantem, przystojnego narzeczonego…

W zeszłym tygodniu grałam prywatny koncert w pięknej wilii niedaleko Monte Carlo. Impreza została zorganizowana z okazji….bez okazji…tak sobie dla frajdy. Tematem przewodnim była “Starożytna Grecja”. Gdy przyjechaliśmy na miejsce taras był wypełniony zaproszonymi bogatymi gośćmi, każdy był przebrany za bohatera Hellady. Wszyscy byliśmy piękni, jedzenie było wyśmienite. Pełna dekadencja… Cala impreza przebiegała ściśle według planu: aperitif, przystawki, potem główne danie i deser. Służba z uśmiechem na ustach uwijała się jak mróweczki. Goście tańczyli gdy mieli tańczyć, siadali do stołu gdy mieli siadać, klaskali z radością gdy wypadało… W przerwie koncertu usiadłam w kącie ogrodu i obserwowałam bawiący się tłum. Dopiero wtedy zauważyłam zestresowana panią domu, elegancką kobietę w średnim wieku, żonę nieprzyzwoicie bogatego konstruktora ekskluzywnych jachtów. Uśmiechała się do zaproszonych gości, ale gdy tylko czuła, że nikt jej nie obserwuje na jej twarzy pojawiał się smutek i nieobecność… Po kilku minutach wymknęła się z tarasu by schronić się w ogrodzie przed wzrokiem imprezowiczów. Powolnym ruchem zdjęła prawdopodobnie uwierające ją, markowe buty i położyła dłoń na karku by rozmasować zmęczenie. Dopiero wtedy zauważyła mnie, siedzącą kila metrów dalej, również boso i też trochę już zmęczoną.. Uśmiechnęła się nieśmiało i tak siedziałyśmy nic do siebie nie mówiąc, obserwując z daleka bawiących się gości. Piękne panie z kieliszkami szampana toczyły ożywione rozmowy z mniej urodziwymi, ale za to bogatymi mężczyznami. Regularnie i dyskretnie poprawiały swoje greckie tuniki, badając wzrokiem mijające je inne zaproszone niewiasty. Panowie z greckimi szablami przy pasie i roleksami na nadgarstkach zajadali się greckimi smakołykami, co jakiś czas sprawdzając niecierpliwie godzinę. Po chwili doszłam do wniosku, że towarzystwo najzwyczajniej w świecie się nudzi… “Musze już iść” - powiedziała nagle do mnie pani domu, po czym podniosła się z westchnieniem i podążyła powolnym krokiem w stronę gości. “Ja chyba też..” pomyślałam sobie widząc rozbawioną koleżankę wokalistkę, która wymachiwała coś do mnie ze sceny.

Nie pierwszy raz byłam świadkiem podobnej imprezy. Jedzenie zawsze jest wyborowe, alkohol również, wystrój wnętrza zapierających dech w piersiach, a goście.. zazwyczaj się nudzą… Pieniądze pomagają zrealizować to co się rodzi w naszej wyobraźni, ale myślę, że w życiu ciekawsza jest droga do celu niż sam cel. Pogoń za marzeniami może dać więcej satysfakcji niż samo spełnienie. Natura ludzka już taka jest, że im więcej się “ma” tym więcej się “chce”, “im dalej w las tym więcej drzew” … Wiec cieszmy się każdym drobiazgiem. Pewnie nigdy nie będę posiadać tak pięknego domu, jak ten w którym odbyła się owa “grecka impreza”, ale za to jaką radość mi sprawił widok zachodu słońca z pięknego tarasu, który mogłam tego wieczoru podziwiać trzymając w garści czereśnie, które dostałam na deser… Właścicielom nie zazdroszczę, bo jak ktoś kiedyś powiedział: “Szczęście jest podrożą, a nie celem”



2 komentarze: